Szara ulica bez troski...
...
Szara ulica bez troski
idzie własnym marszem
niewidzialny anioł miasta
wsród dzikich ulic...
skrzydła składa pośpiesznie
i tylko patrzy na światła
w dali majaczą zamazane oczy
pustych kaplic...
ludzie coraz szybsi biegną
w oczach smutnych i niewidomych
nie mają uśmiechu...
szczęścia... refleksji...
odbicia splecionych uczuciem własnych dłoni
ściszone serca tylko szeleszczą
szybkim oddechem i banknotami
nie gaś mi serca...
zostaw mi uśmiech...
nie gub marzenia... ❤
w dłoni zacisnij okruchy światła
własne maleńkie serca Betlejem
opłatek...
wieczerza...
wigilia...
niech Was prowadzi i bliskich tej nocy
Jezus i Maryja...
Anita Steciuk
Szara ulica bez troski
idzie własnym marszem
niewidzialny anioł miasta
wsród dzikich ulic...
skrzydła składa pośpiesznie
i tylko patrzy na światła
w dali majaczą zamazane oczy
pustych kaplic...
ludzie coraz szybsi biegną
w oczach smutnych i niewidomych
nie mają uśmiechu...
szczęścia... refleksji...
odbicia splecionych uczuciem własnych dłoni
ściszone serca tylko szeleszczą
szybkim oddechem i banknotami
nie gaś mi serca...
zostaw mi uśmiech...
nie gub marzenia... ❤
w dłoni zacisnij okruchy światła
własne maleńkie serca Betlejem
opłatek...
wieczerza...
wigilia...
niech Was prowadzi i bliskich tej nocy
Jezus i Maryja...
Anita Steciuk
Komentarze
Prześlij komentarz