Nie znajdą źródła...


Nie znajdą źródła twojej prawdy…
bo tato nie zna własnego wczoraj
mama pachnąca kwiatem jabłoni
natury uśmiechem kocha…
gdzie idziesz własnym niepokojem
trzepocząc nerwowo oddechem jak motyl
masz skrzydła u ramion…
którymi chronisz własne dzieci
przed nim i alkoholem
przed brakiem zasad…
nie chcesz myśli o nim
bo pełne są lęków
tak jak twoja miłość
jeszcze drży ukradkiem jak płomień…
krzykiem ptaków odlatuje zaufanie
bezinteresowność…
szczerość…
w rozmazanym strachem wzrokiem
rozmyty wszechświatem odszedłeś
chwiejnie
szklanym światem...
a ona do ciebie szła jak przez wodę
uporem…
patrzyłeś niecierpliwie zegarem
nie miałeś czasu
uciekałeś przed jej płaczem...
teraz nie rozumiecie już siebie
dzielą was stulecia…
dzielą was myśli…
rozmawiacie milczeniem…
w dłoni zamiast serca
kamień do obrony
i anioły nienawiści
otwierasz usta syrenim śpiewem
prosi cię ze smutkiem...
zamilcz…
nie zbudujesz już świata z okruchów
gdy ty wciąż rzucałeś w niego kłamstwa
jak dynamit… Anita Steciuk





Komentarze

Popularne wpisy