Bajka "Wojtek"
Wojtek
Znów nie ma z kim się bawić, chodzę
z kąta w kąt nawołuję kolegów. Jakoś dla każdego nie jest dziś pora na zabawę.
Raz po raz… wznoszę bojowy okrzyk pod czyimś oknem. Odpowiada mi cisza. Nie bardzo to mnie raduję. Myślę… hmmm… gdzie ten nasze zabawy, które znaczyła
wolność. Jakoś wszystko uciekło a koledzy nie uchwytni dzisiaj jak słońce i mój
uśmiech. Muszę temu zaradzić…
Oni mi mówią, że mi nie wolno bawić
się na wzgórzach, że tam coś się czai na smutno, ale kiedy nikt nie rozumie
moich marzeń, które są jak wata cukrowa
zawsze na później lub na jutro, wtedy idę tam. Nie rozumieją też krzyku, który
pytaniami rozchodzi się we mnie i rośnie do rozmiaru wszechświatów i milionów
pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi. No może mama, ale ona po pracy walczy
z całym światem domowych obowiązków i
lepiej tam się nie pchać jeśli nie chce się aby ten świat obowiązków złapał nas
za rękę ścierką do kurzu i kazał z nią tańczyć po meblach lub wirować po
podłodze warczeniem i oddechem odkurzacza. Nie, lepiej aby dom żył
z dala dopóki nie ucichnie gwar naczyń a zawieszenie broni paktem nie potrwa do
jutra. Gdy wojna światów ucichnie mama da sygnał, że można na obiad wracać… Tak
to będzie sygnał, że jest bezpiecznie.
Jestem zwiadowcą obserwuje
przestrzeń, która kipi od dziwnych pomysłów. Obserwuję wzgórza tutaj chodzą
najdzielniejsi inni zostają bliżej aby nie narażać się temu co tak smutno
oddycha w cieniu. Czasem myślę, że trzeba by tam podejść i sprawdzić ale nikt
nie chce iść ze mną. Wymawiają się obiadem tym, że trzeba robić lekcje, komuś pomóc
i każdy nagle jest taki zajęty i szybki gdy ucieka wzrokiem przed moimi
pytaniami. Dziś postanowiłem, że sam odkryję czyje to problemy trzymają smutek
w zaroślach. Może nie jest tak straszny jak mój lęk przednim, może to samo każe
mu iść przed siebie jak mi. Może ten smutek też nie ma z kim się bawić i
dzielić ciastkiem lub czymś zabranym
pośpiesznie z lodówki. Może, może… myślę, że dość mam udawania, że nie obchodzi
mnie to co żyje w zaroślach. Obchodzi jak każdego z moich kolegów ale odkryję
to tylko dla siebie i będzie moje bo w końcu też potrzebuję własnych tajemnic, a oni
niech żałują, że ten smutek będę miał tylko dla siebie. Niech żałują…
Myślę, że ciastka, czekolada i
chrupki to dobry początek rozmowy i na to nawet największe nawet smutki dadzą
się złapać. Podchodzę i patrzę jak trawa faluje pod czyimiś nogami i coś za
wzgórze znów ucieka. Poczekaj, myślę i z uśmiechem rozkładam na trawie chusteczką taką
z piratami. Mam wrażenie, że drzewo nachyla się bardziej w moją stronę z
zaciekawieniem. Wyciągam jedzenie…
układam starannie. Najpierw ciastko po ciastku przerzucam w dłoniach jak
żongler. O jedno mi za daleko upadło i potoczyło się w kierunku drzewa. Po
chwili znikło falowaniem trawy. Zaczekaj przebiegły smutku mam lepsze rzeczy po
cichu myślę i łamię czekoladę. Trochę się boję smutku i łamanie czekolady
przypomina dźwięki armat takie są głośne jak bicie mojego serca.
Ostrożnie wysypuje chrupki i czekam. Parę z nich rzucam z wiatrem w kierunku
drzewa. Podobnie robię z czekoladą. Wszystko niepostrzeżenie znika niby zabrane
wiatrem. Wydaje mi się, że nic się nie dzieje przez wiele godzin ale coś jakby
mniej smutno oddycha, mniej warczy, jest jakieś wyciszone, spokojne lecz
ostrożne. Myślę, że zacznę z nim rozmawiać może mi zaufa…
- Wiesz
smutku… czasem czuję się samotny dlatego przychodzę na wzgórza. Czy Ty widzisz
mnie czasem? Lubisz takie zabawy jak ja? Też czasem się wstydzę, unikam ludzi
zwłaszcza kiedy nikt nie rozumie o co mi chodzi. Moje problemy dla nich są jak
krople ich problemy jak morze wielkie lub oceany. Ich potrzeby urastają do rangi światów a moje
pozostają maleńkie jak okruchy piasku. To nie jest miłe. Też tak masz smutku?
Coś zamruczało zakłopotane i przytaknęło mi.
- Gdybyś umiał mi zaufać moglibyśmy mieć fajny świat, wspólne zabawy ukryte przed innymi, opowiadałbyś mi bajki a ja karmiłbym
Ciebie zdobyczami z kuchni. I nie czułbym się taki samotny. No niby jest Grzesiek
i Waldek, Przemek oraz Marcin i jeszcze
inni ale ostatnio mają swoje zabawy w których jakoś nie chcę brać udziału.
Smutku nazwę ciebie Wojtek pasuje do ciebie bo Wojtki zawsze są najlepsi do
każdej zabawy, umieją dochować tajemnic. Podoba się Tobie? Smutek Wojtek
zamruczał jakoś przyjaźnie z zadowoleniem i chyba się uśmiechnął bo nagle
słońce zaświeciło jaśniej i zniknęły chmury. Myślę, że te między nami też.
- Będę przychodził codziennie i opowiadał o
wszystkim ale jeśli byłbyś niewidzialny mógłbyś chodzić ze mną wszędzie i ze
mną zamieszkać. Idzie jesień i nie będzie przyjemnie mieszkać na wzgórzu.
Chciałbyś?
Niebo stało się jeszcze ładniejsze i zrobiło się gorąco i miło.
Wojtek coś tam wyszeptał. Chyba był wzruszony...
- Wojtuś ja mam na imię Bogdan ale mówią mi Bongo
a jeśli chcesz aby nasze zabawy były ciekawe to ja nie mogę tak sam siedzieć jak Ty
ukryty w trawach lub szelestach. To będzie dobre gdy będziemy udawać, że nas
nie ma ale nie teraz. Proszę cię wyjdź.
Chyba też zgłodniałeś a ja mam jeszcze sok bananowy i pianki w czekoladzie a przecież pianki to każdy lubi.
Trawa
zaszeleściła i przede mną stanął Wojtek. Był niewidzialny. Bardziej domyśliłem
się, że jest niż go zobaczyłem. Po chwili się odezwał.
- Kiedyś
dawno temu zrobiłem coś złego ukryłem się przed nimi bo nie chcę o tym
pamiętać. Nie chciałem aby oceniali mnie i przypominali mi o tym. Mówili, patrz
to ten który…
Zastanowiły
mnie jego słowa…
- Wiesz Wojtuś w życiu jest różnie i myślę, że
każdy popełnia błędy i ale zasługuje na drugą szansę, trzecią i kolejną. Nie ma
tak rzeczy złych, których nie można wybaczyć i nie ma w życiu tak dobrych,
których nie można zrobić w zamian. Świat nie daje nam bochenków chleba ze
szczęściem ale tylko kromki i z nich układamy własne bochenki. Czasami daje nam
tylko okruchy a my z nich stworzymy własne bułki i to nam wystarczy. To i tak
więcej niż mają inni bo oni czekają na bochenki. My tym, że będziemy się przyjaźnić już zdobyliśmy okruchy. Chodź
zjemy czekoladę odparłem z uśmiechem bo czekolada potrafi wszystko wyleczyć. Pełno
w niej magii i uśmiechów, dziecięcej radości.
Wojtek stał się mniej przeźroczysty, mówił do mnie.
- Boguś
a jak mam wyglądać bo ja mogę być wszystkim po tylu latach w ukryciu. W końcu dzięki
tobie znów czuję się, że jestem komuś potrzebny, normalny i zwykły. Czuję się
wolny!
Wojtek
stał się chłopcem w podobnym do mnie wieku ale za jego plecami powiewały szare
skrzydła, jego skórę pokrywały rysunki i napisy. Tworzyły one jakby mapę. Pytam.
- Wojtuś co Ty masz na skórze?
Wojtek się uśmiechnął i odparł.
-To moje
przeżycia…
- Widzę,
odparłem wesoło. Nie będziemy do nich wracać ale jakby zabawa w piratów to mapy
nam już nie trzeba.
Wojtek się zaśmiał i miło było słuchać jego śmiechu. Był taki
beztroski jakby dopiero teraz poczuł się naprawdę szczęśliwy.
Uśmiechnąłem
się, coś w nim rozmarzało mnie i rozczulało. Chciałem jemu pomóc i się nim zaopiekować.
Tego dnia zyskałem przyjaciela na
zawsze. Był on obecny w każdym moim dniu, w każdej zabawie a dzięki temu, że
potrafił stać się niewidzialny mógł ze mną zamieszkać i nigdy nie poczuł się
już opuszczony ani samotny. Nikt też nie mógł już ani nie próbował go oceniać bo popełniając
nawet największy błąd w życiu mamy prawo próbować żyć normalnie. Mamy prawo
popełniać błędy bo dzięki nim zdobywamy doświadczenia. Najważniejsze aby
zrozumieć co zrobiliśmy źle i postarać się zmienić nasze życie na lepsze. Ważne
aby starać się być zawsze dobrym człowiekiem.
Wojtuś wzbudzał zainteresowanie wszędzie gdzie szliśmy ale też zdobywał duży szacunek własnym postępowaniem, kulturą, wyrozumiałością i słowem. Uczył nas tolerancji, akceptacji, wytrwałości i posiadał pogodę ducha, której można było mu pozazdrościć. I był mój i niczyj inny bo to ja go odkryłem…
Wojtuś wzbudzał zainteresowanie wszędzie gdzie szliśmy ale też zdobywał duży szacunek własnym postępowaniem, kulturą, wyrozumiałością i słowem. Uczył nas tolerancji, akceptacji, wytrwałości i posiadał pogodę ducha, której można było mu pozazdrościć. I był mój i niczyj inny bo to ja go odkryłem…
Wiesz
Wojtuś…
Oni nie wiedzieli nic o Tobie, jak
wyglądasz, co myślisz, czym były Twoje łzy… jakie masz sny o poranku. Ja wiedziałem
więcej o Tobie bo widzę, umiem patrzeć a oni mieli tylko oczy. Zamknięte jak ich serca na Ciebie.
Możesz być kim zechcesz jak ja kiedy
dorosnę, niesiesz skrzydła ciężkie i nie wygodne jak moje pomysły. Patrzysz
tylko i uśmiechasz się. Idziemy wspólnie każdego dnia razem. Dziś jesteś
niebieski masz kolor moich marzeń i uśmiechu, jesteś jak moje wnętrze. Moim
odbiciem w lustrze, raz uśmiechniętym, raz smutnym i zamyślonym gdy łączy nas
kolejna tajemnica. Patrzą na Ciebie i na Twój opis ale to tylko zapiski bo nie
mówią prawdy o Tobie, o Twoim wyglądzie, o Twoim sercu. Najprościej nas ocenić
bo poznać to znaczy poświecić nam czas, zastanowić się nade mną, nad Tobą dlaczego tacy jesteśmy a jesteśmy tacy bo tak nas tworzycie jak chcecie a my uczymy się od was
osobowości i marzeń.
Wojtuś dziś masz zęby jak tygrys ostre bo
idziemy na wojnę i skórę całą z łusek aby nasi wrogowie nas nie pokonali. Musisz
być zielony jak żołnierz i tak zamaskowany. Musisz mieć ogon aby zawieszać się
na drzewach , łapać liany bo tam jest dżungla a my musimy sobie poradzić. Za
chwilę będziesz niebieski bo będziemy pływać w morzu i musisz być spokojny jak
jego szum. Miękki i żółty jak piasek na brzegu i taki cichy. Nie warcz na
słońce, kiedy zmienia Twoje kolory na czerwony, będziesz wyspą a ja będę
piratem zaczekamy na wsparcie. Nie uciekaj mi z pod nóg bo dopiero za chwilę
będziemy śliscy jak węże, kiedy wyruszymy po jedzenie, wyciągnij szyję jak
żyrafa i bądź szpiegiem, patrz czy nikt nas nie śledzi. Ja będę mówił a Ty
śpiewaj kołysankę aby ich zmylić. Każdą przygodę przeżyjemy razem.
Wiesz Wojtuś nie tylko Ty masz
sny…
Lubię kiedy miękko jak dłonie mamy
przesuwasz po mojej głowie swoje ręce i nasze włosy białe mieszają się w tej
zabawie, cali jesteśmy pełni śmiechu wtedy mienisz się kolorami tęczy i to jest
szczęście…
Lubię kiedy zamyślasz się ze mną gdy
mamy problemy, kiedy się boję, gdy mam łzy. Jesteś włochaty a ja chowam się w Twoim
wnętrzu jak w wielkim drzewie i tam czuję się bezpieczny i jak Ty cały brązowy.
Jestem ciemny, dobrze ukryty nikt mnie nie widzi…
Lubię kiedy jesteś jak anioł pełen
troski i mnie bronisz, wtedy masz kolce i tylko mnie one nie ranią . Raz jesteś
srebrny raz niebieski, później złocisty a skrzydła zasłaniają mi twarz bo jeśli
ja nic nie widzę to nikt mnie nie zobaczy i nie skrzywdzi, tak myślę… że nikt
mnie nie widzi wtedy… kolce służą do obrony gdy porastają Twoje oczy nie
widzisz ich kłamstw i tak nas ich kłamstwa nie bolą…
Lubię przytulać się do Ciebie gdy
chcę zasnąć, ty opowiadasz mi bajki… długie jak sen. Masz głos wszystkich
stworzeń, umiesz być łódką i zamkiem, rycerzem, smokiem. Umiesz być miły i delikatny jak motyl lub uśmiech…
Wiesz
Wojtuś …
Ty też masz kolory moich uczuć bo
one mają kolory: złość jest czerwona, smutek jest szary, radość różowa,
oszustwo jest żółte lub pomarańczowe i bije na alarm. Niepokój fioletowy, strach
biały, lęk przeźroczysty, ból brązowy a żal czarny. Gdyby każdy z ludzi miał
kolory uczuć na twarzy, jak my. Nie nosili by masek bez uśmiechów a tak wciąż
nas mylą, że są dobrzy nawet gdy nie są. Oszukują nas i ranią. Dziś bądź moim
pieskim małym do zabawy i wielkim do obrony. Bądź na zawsze aby wytrzeć mi łzy
bo ja umiem czuć i kochać ciebie za wrażliwość i szczerość. Choć idziemy się
bawić. Będziesz jaszczurką w wysokiej trawie ja też już zmieniam kolory do
zabawy i własny wygląd, mogę być wszystkim tak jak Ty… mogę być zawsze sobą. Jesteśmy
jak ptaki wolni, jak one szczęśliwi, że nic nas nie ogranicza bo to my
kierujemy własnymi wyborami. Mamy słowa a one mogą nas podnieść skuteczniej niż
ręce lub być jak dzwony ciężkie. Słowa mogą w nas zostać na zawsze. Wszystko zależy czy ktoś w nas uwierzy i w
porę nas podniesie aby nie upaść jeszcze niżej. Ja uwierzyłem w Ciebie a Ty
postaraj się uwierzyć w kogoś innego. Może nie zmienimy całego świata ale
zmienimy świat dla paru osób i one będą szczęśliwe tak jak my teraz. Odwróć się
i popatrz bo może ktoś koło Ciebie woła o pomoc zbyt cicho aby to usłyszeć…
zatrzymaj się i popatrz w około… Widzisz ?
Czasem
w ludziach jest taki niemy krzyk bezsilności… sztuką jest go zauważyć w porę tak jak ludzkie łzy... Anita Steciuk
Komentarze
Prześlij komentarz