Szafirowym niebem...

...
Szafirowy niebem budzisz mój poranek
jeszcze łzy deszczu słońcem niezmyte
polami przechadzają się samotnie żurawie malowane świtem
z westchnieniem budzą się jutrzenki
boso chłodem płynąc nago płynąc z mgłami
gdy wiatr głaszcze łany traw tkliwie
które pokornie pod jego dotykiem płożą się polami
pośród poranka tylko w dali słychać
obcą mowę wiatru
skrzypce przecinają doskonałą ciszę
gdy niebo zranione zmienia się na smutne chłodnymi przecinkami ptaków
rozmyty błękit jak myśli nienazwane
nad nim wiatr jak serce biegiem rozedrgrane
spadają kropelki na duszę deszczem
gdy smutno mi za wiosną panie
za jutrem ciepłym jak dotyk
za żab wodnym kwartetem
za dnia jasnym światłem
i za wiosny czułym krzykiem
smutno mi i serce coś dławi
gdy patrzę jak ziemia od wiatru od zimna ze łzami się kuli
wiosna wolno stąpa nieśmiało uparcie idąc po trawie
w podpartej od wiatru ubogiej koszuli

Anita Steciuk






Komentarze

Popularne wpisy