PRZED SŁOWEM...
w pół słowa lub za nim...
zdobię obraz codzienności
łany traw ich kunszt
milionem słońc poprzetykanych...
piórem... tworzę światy całkiem nowe...
krajobrazy magią... ciszą wolne
poranki zmysłami traw pachnące
chwile eteryczne upojne i wonne...
szmaragdowe zatrzymane czasem krople...
jak pędzlem malarz
utrwalam to co błahe... ulotne i lotne...
niebem szyfruje kreski ptaków
wirujące z wdziękiem
ich taniec one w locie...
moje tylko wspomnieniami nimi zawsze będę...
krawędź szafirową przechylam nieba co rozdarte gwiazdą...
utrwalam je nocą zanim wszystkie na mnie srebrnym pyłem
spadną...
w ust świadomą wilgoć...
deszczu krople pragnieniami złapie
w dłoniach je zapisze nocy suknem
bo ono powabne...
po obrzeżach snów przejdę
mgłami spowita jak w jedwab
w ramionach spocznę pejzaży kochanków...
koliami diamentów co łechtane światłem
wyczaruję diadem z pajęczyn zanim rosą łzawą spadną...
tylko sny zatrzymam przechylone jutrem
zamknę noce szczelnie
dni wydłużę wszystkie które są za krótkie...
jak wirtuoz skrzypiec wyczaruję dźwięki...
tylko deszcz zaklnę w milczenie krzykiem...
daj mi tylko garstkę ciszy
pióro mam od Boga....
zaczekaj stworzę magię szeptu poematem...
jak jubiler słowa...
Komentarze
Prześlij komentarz