Lubię sposób w jaki kłamiesz...
...
Lubię... sposób w jaki kłamiesz
przymykasz wtedy z rozbawieniem oczy
wiatr słowa z ust Twoich pośpiesznie
wykrada i łapie
bezkreśnie śmiech jak lawina echem gdzieś w dali się
toczy...
Lubię... chociaż nie wypada
patrzeć w Twoją twarz
i szeptać coś w zmieszaniu ze związkiem i bez związku
nasze tylko słowa ukryte treścią których przy
innych mówić nie wypada...
tak bardzo uzewnęczniać nie wolno się przecież sercu...
Lubię... tamte trzciny
szuwary co z trawami jeziora przewrotnie szumiały
chroniąc naszą przestrzeń figlarnie przewrotnie
znacząco
nad nami... milczały... milczały... milczały...
Lubię... Twoje dłonie bezkresne
wplecione we włosy aż po nagość poranka świtania
sny pogubione nieśpiesznie i śpiesznie
w ramionach blaskiem aż po każdą chwilę serca niecierpliwego czekania...
Lubię... te wyznania wiatru
niesione chłodem ust drżącym jeszcze trzeźwym
szumem... serenadą żab
I Ciebie księżycu któryś tylko dla mnie nocą
jasną na niebo żeś wzszedł...
Lubię...
tę noc majową ostatnią pachnącą
bzem
wiatr... księżyc...
nocy milczenie
i deszczu dłonie... uśmiech...
wilgotny szept...
Lubię...
Anita Steciuk
Komentarze
Prześlij komentarz