Myśleli że milczeniem skreślą moje istnienie
tworząc świat idealny zamykali przede mną każdy kadr w stopklatce
śmiech rozchodził się echem beztrosko aż na zawsze umilkł
wyciągałam ręce ale na pustce mogłam tylko zawiesić blask tego dnia który potrzebował mniej oparcia niż ja
wtedy odeszło zaufanie
więc biegłam dotykając słońca samotnie
nie rozumiałam dlaczego wciąż noszą maski dławią słowa
własne zdziwienie ciągną po ulicach jak zeschnięte kwiaty z cmentarza
lodowiec ich emocji zamrażał wszystko
stopniowo oddalałam się a oni zastygli w ciszy sącząc herbatę zaklęci w rozmowach o niczym
nawet nie spostrzegli że nie żyją
próbowałam krzyczeć że czuję że mam serce
potrząsnać tym światem zaklętym w kuli 
roztrzaskać go na drobne
ale oni byli szczęśliwi oddychając kłamstwem

zostałam na zewnątrz sama
tu gdzie ludzie wciąż żyli czuli cierpieli kochali
toczyli o coś każdego dnia własną nierówną z życiem walkę

Anita Steciuk
wiersz z kolejnej antologii...


                     Pinterest 

Komentarze

Popularne wpisy