Zimnym srebrem
Zimnym srebrem wiatr dotknął niebo
dłońmi mgły nagie pieścił
chłodnym słowem ustom zabrał piękne słowa
i pognał niebem w dal bez czułości...
płatki śniegu uciekały gdzieś lawiną aby spadać jeszcze niebem chętniej
czas aniołom wdzięk wplótł z troską w pióra
smutne gwiazdy zaplątane w puch drgały sennie
ból istnienia poniósł wicher szorstki
zamiótł skrzydłem troski gubiąc łzy lodu anioł
pozakrywał śniegiem miasta wioski
w serca zagubione tchnął ciepło nadzieją
słowa gniewem wykrzyczane gdzieś ucichły
pewnie skryte strachem umierały w nagich drzew poszumie
to że kres ich i że chwile już ostatnie
nie pojęły nic gasnąc słodko nierozumnie
zamyśleniem pejzaży czas przystanął niosąc ciszę
dobre słowo popłynęło ze spokojem
fletnie wiatru pastorałki nocy grały
gdy zmierzch zapadał zmysłów grą iluzją i melodii nastrojem...
Anita Steciuk
Komentarze
Prześlij komentarz